Mimo ambitnej walki i odrabiania kilkupunktowych strat w przegranych setach, Jurajscy Rycerze ulegli na wyjeździe Cuprum Lubin 1:3. Decydujące okazały się końcówki pierwszej i czwartej partii, w których na przewagi wygrywali gospodarze. Wyjazdowy mecz Cuprum Lubin z Aluronem CMC Wartą Zawiercie zakończył się wynikiem 3:1 (30:28, 25:22, 18:25, 28:26).
Posłuchajcie ostatnich minut meczu transmitowanego na antenie Radia Zawiercie i komentowanego przez Marcina Górskiego:
_
Przeczytajcie relację z meczu ze strony internetowej klubu:
Jako pierwsi przewagę większą niż punkt osiągnęli gospodarze, ale za moment był już remis, gdy Garrett Muagututia ustrzelił zagrywką Wojciecha Ferensa. Oba zespoły postawiły zresztą od początku na mocną zagrywkę, a mimo to przyjmujący z reguły dobrze radzili sobie z dogrywaniem piłek do rozgrywających. Dopiero sprytny skrót Miguela Tavaresa zaskoczył nasz zespół i pozwolił odskoczyć lubinianom na 11:8. Znakomitą skutecznością popisywał się Ronald Jimenez, a gdy dołożył do tego punkt serwisem, zrobiło się już 16:12 i Igor Kolaković poprosił o czas. Gracze Cuprum mogli nawet powiększyć przewagę, ale w długiej wymianie nasz zespół popisał się bardzo dobrą grą w obronie i asekuracji, a piłkę na 16:19 skończył wreszcie Patryk Niemiec. Na podwójnej zmianie na boisku pojawili się Grzegorz Bociek i Gjorgji Gjorgjiew, a już pierwsza akcja w ich wykonaniu pomogła zmniejszyć dystans do stanu 19:21. Następnie na zagrywkę poszedł Flávio i nie tylko kąsał przyjmujących rywala swoim floatem, ale też popisywał się świetnymi obronami, co w połączeniu z dobrą grą w kontrze i na bloku pozwoliło Jurajskim Rycerzom objąć prowadzenie 23:22. Przy 24:24 czujnym okiem wykazali się rezerwowi w kwadracie, którzy dostrzegli dotknięcie piłki w bloku po ataku Piotrka Orczyka, co potwierdził challenge. Nasz zespół nie zdołał jednak zatrzymać rywali przy piłkach setowych, a po asie Ferensa to gospodarze przejęli inicjatywę od stanu 27:26. Przy trzeciej próbie Orczyk nie zmieścił się w boisko po ataku z wysokiej piłki i partia padła łupem Cuprum.
Drugiego seta nasz zespół zaczął od dwupunktowej przewagi, ale wkrótce za linią 9 metra pojawił się Jimenez i zaczął posyłać potężne bomby na drugą stronę siatki, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 7:5. To sprawiło, że lubinianie nabrali wiatru w żagle, świetnie radzili sobie przy własnym przyjęciu, a jednocześnie od czasu do czasu punktowali też na kontrach. Rycerze zrywali się do walki przede wszystkim dzięki świetnej postawie Garretta Muagututii, którego punkty pozwoliły dojść rywali na 16:18. Od tego momentu siatkarze Cuprum znowu wrócili jednak do wysokiej skuteczności ataku, rzadko dając nam szanse na punkty przy własnej zagrywce. Seta silnym zbiciem z lewego skrzydła skończył Ferens.
Od początku trzeciej partii na boisku znaleźli się Gjorgjiew, Bociek i Dominik Depowski, którzy zajęli miejsce Cavanny, Malinowskiego i Orczyka. W takim zestawieniu Jurajscy Rycerzy dobrze weszli w grę, zaczynając od prowadzenia 8:3, a wielka w tym zasługa macedońskiego rozgrywającego, który męczył przeciwników zagrywką, a na kontrach posyłał dokładne piłki do Depa, który radził sobie z nimi mimo szczelnego bloku. Siatkarze Cuprum ponownie utrudnili zagrywkę i odrobili część strat, ale zawiercianie nadal trzymali bezpieczny dystans. Bardzo dobrze w ataku spisywali się obaj przyjmujący, wspierani od czasu do czasu przez Bociusia. Końcówka to w dodatku popis gry blokiem, co dało wysokie zwycięstwo do 18.
W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, kolejnego seta rozpoczęliśmy w tym samym zestawieniu. Początek nie był wprawdzie tak udany, jak w trzeciej partii, ale gdy Garrett popisał się dwoma asami z rzędu, zrobiło się 6:4 dla naszej drużyny. Rycerze przez dłuższy czas utrzymywali dwu-trzypunktową przewagę, ale lubinianie sukcesywnie męczyli naszą linię przyjęcia trudnymi zagrywkami, co w końcu przyniosło efekt w postaci odrobienia strat. Rozpędzeni gospodarze na tym nie poprzestali i objęli prowadzenie 17:14, przede wszystkim dzięki sprawiającym ogromne problemy floatom Nikołaja Penczewa. Żółto-zieloni po raz kolejny pokazali jednak, że nie mają zamiaru składać broni nawet w najbardziej niekorzystnej sytuacji. Dzięki niezwykle ambitnej i walecznej grze doprowadzili do wyrównania 20:20, a po chwili wygrali jedną z najdłuższych akcji meczu i wrócili na prowadzenie. Ten stan nie trwał jednak długo, bo Bociek nie zmieścił się w boisku i zrobiło się 23:22 dla Cuprum. Później piłkę skończył jednak Flávio, a Jimenez zaatakował po antence i to nasz zespół miał pierwszego setbola, ale nie zdołał podbić ataku Penczewa. Gospodarze wrócili na prowadzenie, a przy 26:25 bombę na drugą stronę posłał zza 9 metra Kamil Maruszczyk, a sędzia sam poprosił o challenge. Ten pokazał jednak aut, ale po chwili lubinianie mieli kolejnego meczbola, którego wykorzystał Ferens, kończąc atak z lewego skrzydła. MVP został wybrany Ronald Jimenez.
_
PK
redakcja@zawiercianskie.pl
Zdjęcia: Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie
no nie pykło. Jakoś nie było widać tego „ognia” na boisku, wyglądali na ospałych w porównaniu z przeciwnikiem. W 3 secie to się obróciło i Lubin grał ospale. Ale jak widać to wszystko za mało.