Sprawa zwolnienia dyrektora ZGM: „Dyscyplinarka” za „ślimaczenie się” remontów. Raport o problemach przygotował ten sam pracownik, który nadzorował te prace. A później został nowym dyrektorem
W środę 2 września w Sądzie Rejonowym w Zawierciu odbyła się kolejna rozprawa z powództwa byłego dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej (ZGM) w Zawierciu, który w grudniu 2018 roku został zwolniony z funkcji szefa w zakładzie.
Relację z lutego sesji można znaleźć TUTAJ.
Przypomnijmy, 15 grudnia 2018 roku doszło do spotkania ówczesnego dyrektora ZGM z sekretarz miasta Agatą Jarzą-Korpyś i mecenasem Wojciechem Berendowiczem. Dyrektor zakładu otrzymał wówczas dyscyplinarne zwolnienie z pracy, a następnie – w trakcie tego samego spotkania – cofnięto „dyscyplinarkę” i wręczono mu propozycję pracy w ZGM jako kierownik logistyki. Tę propozycję przyjął, jednak później się z niej wycofał i złożył pozew do sądu.
Jak w lutym 2020 roku na rozprawie sądowej mówiła sekretarz, decyzja o dyscyplinarnym zwolnieniu ówczesnego szefa ZGM-u została podjęta na podstawie dokumentów przygotowanych przez jego następcę i obecnego dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej – Augustyna Hejnosza.
– Wykazy nieruchomości i budynków, które miały być objęte wiele lat wcześniej remontami. Było wykazane, że nie było przeglądów pięcioletnich i również wykazane, że dyrektor nie zgłaszał włodarzom miasta tych problemów – mówiła w lutym 2020 r. sekretarz Agata Jarza-Korpyś.
Odpowiedzialność
W trakcie wrześniowej rozprawy obecny dyrektor powiedział, że on sam był odpowiedzialny za wykonanie robót zaleconych po przeglądzie pięcioletnim.
– Czy otrzymywał Pan w okresie zarządzania jednostką od powoda kary porządkowe w związku z nieprzestrzeganiem tych zaleceń? – pytał mecenas.
– Tak, wszystko się skupiło w roku 2018. Wcześniej – jakoś nie – obecny dyrektor ZGM.
– No bo pod koniec 2017 roku został harmonogram dopiero wprowadzony. Czy odwoływał się Pan od tych kar? – mecenas
– Nie – dyrektor.
– Dlaczego? – zapytała obrońca.
– Od nagany otrzymanej w listopadzie 2018 uznałem, że jest to bezsensowne – nie polepszę swojej sytuacji, mogę ją pogorszyć, ale nie zgadzałem się z naganami – Augustyn Hejnosz.
Jak mówił, dokumenty, na podstawie których ówczesny dyrektor ZGM został zwolniony przygotował obecny szef zakładu – Augustyn Hejnosz. Przygotował je na prośbę telefoniczną „albo od Pani Sekretarz, albo od jednego z pracowników (urzędu – red.). Augustyn Hejnosz mówił, że prace w ramach przygotowanego pod koniec 2017 roku harmonogramu „ślimaczyły się”. Na ich wykonanie ZGM ma 5 lat – do 2022 roku.
– Z czego to „ślimaczenie” wynikało? – pytała obrońca.
– Wynikało to z kilku przyczyn: w tym okresie mieliśmy kłopoty kadrowe, jeśli chodzi o pracowników zakładu remontowego, głównie murarzy. Jeden, z tego co pamiętam, był na zwolnieniu, dwóch odeszło do innej pracy, a główny ciężar tych zaleceń to były roboty typowo murarskie. Kolejną przyczyną było to, że na wiosnę 2018 roku, z tego co pamiętam, jeden z dwóch naszych samochodów ze względu na wiek i usterki nie przeszedł przeglądu technicznego i zostaliśmy z jednym samochodem. W związku z tym rozwożenie rano i zwożenie po południu brygad wtedy trwało dwa razy dłużej. O godzinie 9-10 wszystkie brygady były na miejscach, no i godzinie 13-14 trzeba było ich zwozić, więc dniówka trwała 3-4 godziny. Poza tym w 2018 roku zaistniały takie okoliczności, że odeszło kilka osób ze ścisłej kadry kierowniczej. W miesiącu sierpniu, z tego pamiętam, kierownicy administracji I i II, w sierpniu albo we wrześniu odchodził na emeryturę kierownik zakładu remontowego. W związku z tym cały ciężar nadzorowania tego wszystkiego spadł, że tak powiem, na mnie – mówił dyrektor.
Augustyn Hejnosz powiedział, że o tych sytuacjach informował swojego ówczesnego przełożonego i pisał w tych sprawach notatki służbowe.
„Dyscyplinarka”, a później przeniesienie
Były dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Zawierciu w trakcie spotkania w dniu 15 grudnia 2018 roku otrzymał najpierw dyscyplinarne zwolnienie z pracy. Po rozmowie z sekretarz miasta i mecenasem urzędu zamiast „dyscyplinarki” zaproponowano mu przeniesienie na inne stanowisko w ZGM.
– Punktem wyjścia było zwolnienie dyscyplinarne. Właściwie pod koniec rozmowy z powodem tematem było wypowiedzenie umowy za porozumieniem stron – mówiła w trakcie wrześniowej rozprawy sekretarz miasta Agata Jarza-Korpyś.
(…)
– Pani w tym momencie zmieniła decyzję prezydenta, bo miała przygotowane dwa dokumenty i ostatecznie od Pani zależało, który wariant wdrożyć w życie – czy A czy B – mecenas powoda.
– Ja nie decydowałam, tylko wykonywałam zalecenia – sekretarz.
– Kto w takim razie podjął decyzję, którą ścieżkę wybieracie? – mecenas.
– Ja powtórzę: nie przekroczyłam swoich uprawnień – sekretarz.
– Czy z tych uprawnień wynikała możliwość rozwiązania bądź zmiany umowy o pracę z kierownikiem zakładu? – mecenas.
– Ja miałam przekazać dokument – Agata Jarza-Korpyś.
– No tak, ale miała Pani nie jeden, tylko dwa dokumenty i ostatecznie tylko jeden został wprowadzony do obrotu prawnego. Nie dwa na raz, tylko jeden – mecenas.
– Tak jak uzgodniłam z Panem prezydentem – sekretarz.
– Czyli to było uzgodnione? – mecenas.
– Tak, rozmowa była uzgodniona, ustna – sekretarz.
– Rozmowa zawsze jest ustna, ale czy umocowanie było ustne? – mecenas.
– Wysoki Sądzie, ja mam wszelkie upoważnienia… – sekretarz.
– Ale czy ma Pani upoważnienie do rozwiązania bądź zmiany umowy o pracę z kierownikami zakładu? – mecenas.
– Rozwiązanie umowy o pracę bądź przeniesienie na stanowisko podpisał Pan prezydent, nie ja – sekretarz.
– Ja wiem, ale czy Pani go wprowadziła w życie, więc ja pytam, czy Pani miała umocowanie do tego? – mecenas.
– W życie wprowadził Pan prezydent, ja przekazałam dokument – sekretarz.
– Czy w trakcie rozmowy z powodem Pani konsultowała z prezydentem, co ma zrobić: czy wariant A czy wariant B? – mecenas.
– Ale nie rozumiem pytania – sekretarz.
– To jest bardzo proste: czy ma Pani go zwolnić dyscyplinarnie czy zawrzeć porozumienie zmieniające? – mecenas.
– Nie konsultowałam się z prezydentem w trakcie rozmowy z powodem. Taka rozmowa odbyła się wcześniej – sekretarz.
Kolejna rozprawa odbędzie się grudniu 2020 roku.
PK
redakcja@zawiercianskie.pl
Boże słyszysz to i nie grzmisz. Ciężko słuchać tego co mówi sekretarz Jarza Korpys
Art. 62.1 Prawa Budowlanego mówi, że obiekty budowlane powinny być w czasie ich użytkowania poddawane przez właściciela lub zarządcę kontroli – ust 2) okresowej, co najmniej raz na 5 lat. Jeżeli takie kontrole nie były przeprowadzane, to jest złamanie podstawowych obowiązków pracowniczych i za to odpowiedzialność ponosi kierujący jednostką. To i tak dobrze, że mu łaskę zrobili i zaproponowali kierownicze, jakby nie było, stanowisko. Dziwne, że w ogóle sprawa w sądzie się znalazła.
Do GOŚĆ. Czytaj ze zrozumieniem trollu Konarskiego. Była kontrola pięcioletnia w 2017 r. I na wykonanie zaleceń w niej zawartych ZGM ma czas do 2022. A już po niecalym roku władza w porozumieniu z Panem H. stwierdziła, że to dobry powód do wywalenia Pana W.
„Było wykazane, że nie było przeglądów pięcioletnich i również wykazane, że dyrektor nie zgłaszał włodarzom miasta tych problemów – mówiła w lutym 2020 r. sekretarz Agata Jarza-Korpyś”
„Było wykazane, że nie było przeglądów pięcioletnich i również wykazane, że dyrektor nie zgłaszał włodarzom miasta tych problemów – mówiła w lutym 2020 r. sekretarz Agata Jarza-Korpyś.
To były robione przeglądy, czy Pani Sekretarz mija sie z prawdą?
„Było wykazane, że nie było przeglądów pięcioletnich i również wykazane, że dyrektor nie zgłaszał włodarzom miasta tych problemów – mówiła w lutym 2020 r. sekretarz Agata Jarza-Korpyś.”
To były te przeglądy czy nie były? Chyba że Pani Sekretarz mija sie z prawdą podczas zeznań.
Została zwolniona i tyle w temacie. Każdy rządzący wybiera swoich zaufanych ludzi z którymi zarządza miastem. Przeanalizujcie jak za panowania innych prezydentów było. Jak wyglądała rotacja stanowisk. Taka jest polityka.
nie nic nowego. Nie mozna kogoś zwolnić ot tak. Sąd pracy – mówi ci to coś? Polska to nie Białoruś (jeszcze). Jak na razie miasto, czyli my, placi za rozprawy, które przegrywa.
I rządzenie nie polega na zapewnieniu dobrze płatnych fuch na niczym się nie znającym kumplom i rodzinie lecz na umiejętności współpracy z fachowcami. A tego nie ma!!!
Prezydent miasta podpisuje, sekretarz miasta jak goniec przekazuje. Pytanie kto zapłaci za bezpodstawne zwolnienia? Zapłaci Konarski z cudzych portfeli, portfeli mieszkańców miasta.
Takich hamskich praktyk za poprzedników nie było. To co robi Konarski i liczba zwolnień wola 0 pomstę do nieba . Zawiercianie o nas wszystkich okrada mówiąc w przenośni zatrudniając zbędnych ludzi na stanowiskach kierowniczych oczywiście swoją rodzinę i znajomych